niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział V

-Wstawać moje gołąbeczki!
Rydel podeszła do okna i odsłoniła zasłony. Nie spodobało mi się to, bo słońce za bardzo mnie raziło. Zasłoniłam sobie oczy.
-Daj nam chwilkę- Ross przegonił siostrę.
Blondynka posłusznie wyszła z pokoju, lecz kazała nam powoli zwlekać się z łóżka.
Leżeliśmy jeszcze chwilę. Głowę miałam opartą o tors chłopaka, a moja dłoń dotykała jego umięśnionego brzucha. On natomiast położył rękę na moim udzie.
-Przepraszam- szepnęłam.
Blondyn spojrzał na mnie zaskoczony. Uniósł pytający brew.
-Znowu się nie wyspałeś. Przeze mnie.
-Kto powiedział, że się nie wyspałem? Z Tobą śpi się o wiele lepiej niż samemu- puścił mi oczko.
Miałam wrażenie, że to wszystko to sen. Piękny sen, z którego zaraz się obudzę. Wszystko działo się tak szybko... To aż niewiarygodne.
-Wiesz co? Polubiłam Twoją koszulkę- powiedziałam uwodzicielsko.
Jego oczy zabłyszczały.
-Przychodź na noc częściej, to częściej będziesz miała ją na sobie. No chyba, że wolisz spać bez niej- zamruczał.
Ross...Przestań tak na mnie działać!
Usiadłam i przeciagnęłam się.
-Gdzie idziesz?- spytał smutno.
-Rydel kazała nam wstawać, więc wstajemy.
-A tam Rydel... Ciesz się chwilą- odparł i złapał mnie w talii. Przyciągnął mnie bliżej swojego rozgrzanego ciała. Leżałam teraz nad nim.
-Nie, Ross... Jeszcze nie dzisiaj- zeszłam z niego i powędrowałam w stronę kuchni.
Delly szykowała już śniadanie. Pomogłam jej. Zrobiłyśmy tosty. Przygotowałam stół, aby wszyscy mogli spokojnie zjeść. Po paru minutach Lynch'owie siedzieli już przy stole,
-Pójdę się przebrać- rzuciłam.
Nadal byłam w samym t-shircie blondyna. Reszta była już normalnie ubrana.
-Zostań tak. Nam to nie przeszkadza- uśmiechnął się Ross.
Inni zgodzili się z chłopakiem. Zostałam, lecz dziwnie się czułam. Tym bardziej, że chłopak rozbierał mnie wzrokiem.

Po śniadaniu poszłam do pokoju Rydel. Pożyczyłam od niej kosmetyki, bo nie miałam żadnych przy sobie. Ubrałam się z powrotem w ciuchy, które miałam wczoraj. Koszulkę chłopaka zaniosłam do jego sypialni.
-Widziałeś gdzieś Ross'a?- zapytałam Rocky'ego.
-Wyszedł jakieś 10 minut temu. Nie mam pojęcia dokąd- odpowiedział.
Nawet się nie pożegnał... Dziwne.
Co do Rocky'ego.... Lubiłam go. Naprawdę. Wydawał się taki zabawny i uroczy. Nie rozmawiałam z nim długo, ale wiedziałam, że jest w porządku.
Wzięłam do ręki telefon. Dochodziła 14:00. Na wyświetlaczu zauważyłam etykietę z napisem "Casting". Świetnie... Zapomniałam o tak ważnej rzeczy. Zerwałam się z kanapy.Wzięłam kurtkę oraz torbę. Ubrałam się w pośpiechu.
-Rydel.. Ja muszę lecieć. Dziękuję za wszystko- przytuliłam szybko dziewczynę i wyszłam z domu. Pędem biegłam do studia. Miałam godzinę.
Vanessa znowu się dobijała.Prawdopodobnie była zła. Nie chciałam jednak z nią rozmawiać. Nie miałam na to czasu ani ochoty. Odrzucałam połączenia, lecz wiedziałam, że to przyniesie konsekwencje.
Zmachana i zmęczona biegiem wpadłam do budynku. W poczekalni siedziały tylko trzy dziewczyny, które zmierzyły mnie wzrokiem. Ugh... Nienawidzę takich lasek. Oceniają innych  po wyglądzie. Idiotki.
Usiadłam na fotelu obok jednej z nich. Wszystkie chyba się znały, bo rozmawiały ze sobą w taki sposób, jakby były przyjaciółkami.
Podeszła do mnie pewna blondynka. Wręczyła mi ankietę, którą miałam wypełnić. Wiek, wzrost, waga i inne pytania. Z pokoju od przesłuchań wyszła zrezygnowana dziewczyna. Najwidoczniej się nie dostała. Poproszona została kolejna osoba, jedna z tych trzech nastolatek.
 Po 30 minutach zostałam tylko ja. Stwierdziłam, że mało osób przyszło. Wiem, że przede mną była jeszcze masa innych ludzi, ale i tak wydawało mi się, że było ich malutko.
Weszłam powoli z ankietą do pomieszczenia. W środku było bardzo jasno. Znajdowało się tam wiele różnych sprzętów typu aparaty, mikrofony, głośniki itp.
-Witaj- powiedział reżyser- Jestem Michael, a to jest moja asystentka, Victoria.
-Dzień dobry- odpowiedziałam wręczając mu kartkę. Nie stresowałam się. Starałam się być wyluzowana. Albo się uda, albo nie. Nie mam nic do stracenia.
Mężczyzna usiadł do stołu. Nie wyglądał staro. Maksymalnie mógł mieć czterdziestkę.
-Laura Marano, 19 lat, 157 cm- mówił cicho- A więc Lauro... Zaraz pokażesz nam swoje zdolności aktorskie. Victorio, zawołaj naszego Austina!
Szatynka posłusznie poszła po chłopaka. Ja stałam przed Michaelem, który dokładnie mi sie przypatrywał. Wtedy wróciła asystentka, a za nią...
-Ross?!
-Laura?!- zapytał z niedowierzaniem.
Blondyn był zaskoczony. Ja również. Nie spodziewałam się go tutaj. To wyjaśnia, dlaczego wyszedł z domu.
-Znacie się?- zadał pytanie organizator.
Oboje przytaknęliśmy.
-Wspaniale!- klasnął w dłonie. Po chwili wręczył mi scenariusz. Przeczytałam uważnie tekst. Odegranie tej scenki to dla mnie pikuś.
-Gotowa?- pytała Vic.
Powtwierdziłam.
-3, 2, 1... Jedziesz!
Podeszłam bliżej i zaczęłam grać. Robiłam to, co kocham, więc nie sprawiało mi to trudności.
-Nienawidzę Cię!- krzyczałam- Jesteś totalnym dupkiem!
-Ja.. Ja przepraszam Ally- mówił spokojnie blondyn.
-Za późno na przeprosiny. Zraniłeś mnie!
Rzuciłam się na niego z pięściami i zaczęłam płakać. Dawałam z siebie wszystko.
Ross, czyli Austin, złapał mnie za nadgarstki uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Przyciagnął mnie bliżej siebie, a ja uniosłam wzrok.
-Kocham Cię, Ally- powiedział smutno i przytulił mnie.
-STOP!- krzyknął Michael.
Oderwałam się od chłopaka. Spojrzałam za to na mężczyzne i szatynkę.
-Dostajesz tę rolę, Lauro. Byłaś świetna!
-O Boże! Dziękuję!- rozpłakałam się na nowo. Byłam taka szczęśliwa! To wspaniałe. Spełniłam swoje marzenie.
Podbiegłam do Ross'a i rzuciłam mu się na szyję. Zaczęłam piszczeć. Teraz radość ustąpiła ekscytacji. Cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało lizaka. Słyszałam nawet śmiech reżysera.
-Jutro wylot do Australii. Będziemy kręcić tam czołówkę. O 10:00 spotykamy się wszyscy na lotnisku. Jasne?
Zaraz, zaraz... Jutro? Czy to nie za wcześnie?
Zeskoczyłam z blondyna, ale cały czas trzymał mnie za rękę.
-Jutro?
-Tak, jutro. Nie spóźnij się. A teraz możecie już iść- popędzał nas. Widocznie sam chciał wrócić do domu. Nie dziwię się. Przecież przesłuchał dzisiaj setki nastolatek. Musiał być zmęczony.
Ale najlepsze z tego wszystkiego jest to, że wybrał właśnie mnie!


-Vanessa!- wbiegłam do domu. Siostra zdenerwowana wyszła mi naprzeciw- Dostałam rolę! Jutro lecimy do Australii!- krzyczałam.
-To dlatego tak długo Cię nie było? Jestem dumna kochanie- przytuliła mnie.
Byłam tak podekscytowana, że zapomniałam o wczorajszej kłótni.
-Poradzisz sobie sama beze mnie?- spytałam.
-Pewnie, że poradzę. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! To dla Ciebie wielka szansa!
Wzruszyłam się, ale jednocześnie zrobiło mi się głupio. Nie doceniałam jej. Zauważałam same wady, nie zwracając uwagi na zalety mojej siostry. Ona zawsze we mnie wierzyła. Jak nikt inny. Zawsze była przy mnie i zawsze mnie wspierała. Tylko ją miałam.
-Przepraszam- szepnęłam cicho.
-Jest okej... Rozumiem Cię. Powinnam trochę przystopować, jeśli chodzi o Twoje związki. W końcu to nie moja sprawa.
Objęłam ją jeszcze mocniej. Brakowało mi tego. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się przytulałyśmy.
-A teraz chodź! Musisz się pakować!- powiedziała uradowana i ruszyła do mojego pokoju.




Hej miśki ♥ Witam w Nowym Roku! Jak minął Wam Sylwester? Mi wspaniale ♥ 
Męczyłam się nad tym rozdziałem, oj męczyłam. Ale jest, to najważniejsze. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Teraz czekajcie na next'a, bo będzie coś naprawdę fajnego! :) 
Pamiętajcie, że każdy komentarz motywuje do dalszej pracy. 
12 komentarzy=next 

11 komentarzy:

  1. Awwww, już nie mogę się doczekać tego w Australii, wiesz co mam na myśli ;D I mam nadzieję, że szybko to napiszesz i żeby było tak.. AWW, że aż MRAU.
    Sorki, odbija mi dzisiaj, ale to nie moja wina. Pamiętaj, aby kiedyś tam do rozdziału wcisnąć to zoo *-*
    Już czekam na tą Australię. I ty raczej też. Ja wiem, że ty to chcesz. Więc lepiej szybko to napisz, bo jak nie, to będę ci spamować tutaj komentarzami, soooooł...


    WENY



    ŻYCZĘ




    I WGL




    PISZESZ ZAJEBIŚCIE, WIELE RAZY CI TO MÓWIŁAM.




    I TAK, LUBIEM MOJEGO SWAG LOKA, NIE ZMIENISZ TEGO B|




    Tak czy siak, piszesz zayebiście, tak ma być, szybko masz dodać nexta, nie nominować mnie papko w lba i wgl pokój na świecie. AMEN.
    Chyba skończyłam.
    PS anie, czekaj. Ostatnio prosiłaś o motywację. OK. Sooł...
    RUSZ TO LENIWE DUPSKO Z KANAPY, SIADAJ PRZED KLAWIATURĘ I ŁASKAWIE SZYBKO OPISZ AUSTRALIĘ, BO JAK NIE, TO NAPADNĘ NA CIEBIE W ŚRODKU NOCY I WEZWĘ RIKERA, ŻEBY CIĘ ZGWAŁCIŁ. O, TERAZ SKOŃCZYŁAM. Ave ya B|

    Żelipapą, papko.
    Klałdja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D
    Czekam na nexta :*
    Koffam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że za każdym razem, gdy używasz słowa "uroczo, uroczy" przypominasz mi się ty?
    i nasze nagrania XDD
    och! Raura...Ross...szybko ci zaimponowała mmmm
    Poprawiłaś mi humor Weroniko...
    rozdział jest świetny ♥
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynając, chciałabym byś załatwiła jakoś wersję na komórki. Musiałam wszystko przekopiować, żeby poczytać normalnie. Tak czy inaczej, było warto.
    Przerwy pomiędzy myśnikami. Sama robiłam ten błąd. Znaczy wielki nie jest, ale jednak.
    Przecinki przed imiesłowami współczesnymi. Tymi z 'ąc' na końcu. Gdzie są? Wyszły na spacerek? XD
    Ot, takie luźne story. Jezu, jak mi tego brakowało. Takiego czegoś...no nie o niczym, ale takiego luzackiego, czegoś o zwykłym życiu.
    Wait. Interpunkcja w dialogach. Wszystko ładnie, pięknie, jednakże gdy coś nie jest związane z wypowiedzią stawiamy kropkę, a zdanie po myśniku zaczynamy od wielkiej litery. Przykład:
    '- No pewnie. - Objął mnie ramieniem.'
    Rozumiesz?
    Ross jest kochany, tak w ogóle. Jezu, czemu nie mogę się skupić bardziej na bohaterach. Dobra. Daję radę.
    Laura chyba znalazła kolory w życiu. Blond i brązowy. Cudnie!
    Vanessa, odwal się od tej pary. Są uroczyyy.(Nie shippuję Raury, aczkolwiek opowiadania czytać mogę)
    Uwielbiam. Wait...jeszcze jeden rozdział.
    Ej, kiedyś czytałam takie słodkie love story, że tak powiem, litrami. To była codzienność. Teraz...prawie wcale. Jednak dołączysz do tego grona wybrańców, a co :))
    Oo, Vannessa jest jednak miła. Okey, lubiłam ją od początku, co nie znaczy, że ma się mieszać w sprawy Laury, no!
    Mam przeczucie, że będzie się działo w tej Australii. Nie wiem, chyba to już takie naturalne podejrzenia.
    Dobra, lecę na opowiadanie z Rikerem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, dodawaj szybciej nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zarąbisty <3 :*
    Czekam na next <3 :D

    OdpowiedzUsuń