wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział IV

12 komentarzy=next 

-Lauraaa- usłyszałam krzyk siostry z dołu- Chodź na śniadanie!
Czy ona zawsze musi mnie tak wcześnie budzić? Zwlekłam się z łóżka i założyłam kapcie. Następnie związałam włosy w wysokiego kucyka. 
Zeszłam do kuchni. Vanessa siedziała już przy stole i zajadała parówki. Kazała wziąć mi do jedzenia, na co mam ochotę. Postanowiłam, że zjem płatki. Dawno ich nie jadłam, a nie byłam też bardzo głodna. 
-Młoda, nie za wcześnie na chłopaków? Miało być bez szaleństw, a tymczasem.... 
-Oj przestań. To zwykły przyjaciel. 
Przyjaciel? Chyba okłamywałam samą siebie. 
-Nie znacie się zbyt długo. Laura, boję się o Ciebie...- położyła mi rękę na ramieniu, lecz natychmiast ją zrzuciłam. 
-Za kogo Ty go masz?! On nic mi nie zrobi, zrozum to. Nie jestem już małym dzieckiem i powinnaś akceptować to, z kim się spotykam- powiedziałam stanowczo. 
-Masz dopiero 19 lat, a ty już wyprawiasz takie rzeczy z dopiero co poznanym chłopakiem! 
Wkurzyłam się. Kiedy ona wreszcie przestanie traktować mnie jak dziecko? Mam już tego dosyć. Kocham ją, ale jej zachowanie doprowadza mnie do szału. 
-To był wypadek! Potknęłam się i upadliśmy na kanapę. Do niczego nie doszło. Jestem dorosła i mam prawo robić co chcę. Ja też zasługuję na jakiegoś chłopaka. Nie chcę być starą panną....- oburzyłam się. 
Nie odpowiedziała. Popatrzyła tylko groźnie i wróciła do spożywania posiłku. 
Wzięłam swoją miskę z płatkami i mlekiem i w spokoju wróciłam do siebie. 
Założyłam słuchawki na uszy i podłączyłam je do telefonu. Puściłam The 1975. Podeszłam do stolika, na kórym leżała ulotka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam treść.
Jutro mają odbyć się przesłuchania do serialu Austin&Ally.... Chyba pójdę. Co mi szkodzi?
Zawsze marzyłam, by zagrać główną rolę, ale w jakiś filmie bądź serialu. A przecież marzenia trzeba spełniać. Niezależnie od tego, jak bardzo wydają się być nierealne.
-Lau!- krzyknęła Van z dołu.
Czego znowu chce? Już mnie dzisiaj wystarczająco zdenerwowała.
-Laura!- zawołał.... Ross?! Co on tu robi?
Zgarnęłam z szafy jakiś szlafrok i szybko zbiegłam na dół.
-Heej- stanęłam przed blondynem. Vanessa oczywiście stała obok, jakże by inaczej... Przytuliłabym go, ale bałam się jej reakcji- Poczekasz chwilkę? Ubiorę się i możemy iść.
Chłopak kiwnął głową, przygryzając przy tym dolną wargę.
Automatycznie się uśmiechnęłam.
Popędziłam z powrotem na górę.
 Marano, ty idiotko! Mogłaś ubrać się wcześniej, teraz tylko tracisz czas.
Ubrałam biały sweter i moje ulubione rurki. Postanowiłam, że rozpuszczę włosy. Pomalowałam tylko rzęsy i usta.
-Okej, jestem gotowa- powiedziałam radośnie do chłopaka.
Odwróciłam się do siostry i zmierzyłam ją wzrokiem. Widziałam, że się speszyła.
-Bawcie się dobrze- odrzekła.
Co za hipokrytka...


-Gdzie idziemy?- zapytałam blondyna z zaciekawieniem.
-To niespodzianka.
-Znowu?- zaśmiałam się.
Chłopak dotknął dłonią mojej dłoni. Pozwoliłam, by nasze ręcę splotły się w jedność. Poczułam takie ciepło w środku, jakiego nie czułam nigdy w życiu. Przy nim czułam się taka bezpieczna.
Mój oddech stał się płytszy, co Ross od razu zauważył.
-Coś się stało?
Pokręciłam przecząco głową.
Czy ta chwila nie może trwać wiecznie? To cudowne uczucie. Mieć kogoś, kto tak o Ciebie dba.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział.
Staliśmy przed dosyć dużym domem pzy ulicy Kingsway 20. Spojrzałam na blondyna pustym wzrokiem.
-To Twój dom?
-Tak... Moje rodzeństwo pragnie Cię poznać- uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Nie wejdę tam! Ja... Ja się boję. Jestem strasznie nieśmiała.
Tak, to prawda. Strasznie bałam się reakcji obcych ludzi na mnie. Za dużo przejmowałam się opinią innych.
-Okej... Skoro tak...- podszedł do mnie i wziął mnie na ręcę.
-Puść! Haha! Ross!- krzyczałam i próbowałam mu się wyszarpać.
Nim się obejrzałam, znaleźliśmy się w środku. Od razu na powitanie wybiegła nam blondwłosa dziewczyna, chyba siostra Ross'a.
-Puść ją! Co Ty robisz?!- blondynka oburzyła się na brata.
Ross posłusznie postawił mnie na ziemię.
-Jestem Rydel- powiedziała ciepło i przytuliła mnie- Ty pewnie jesteś Laura. Mój braciszek dużo mi o Tobie opowiadał. Na przykład jaka to jesteś piękna, mądra, zgrabna...- nie dokończyła, bo blondyn zakrył jej dłoń ustami.
-Cicho- warknął.
-No przecież to prawda! A teraz chodź- pociągnęła mnie za rękę- Zapoznam Cię z innymi.
Od razu wiedziałam, że ją polubię. Była świetna!
-To jest Rocky, na kanapie siedzi Riker, a obok niego Ratliff. Ten ostatni to nasz przyjaciel.
Przywitałam się z resztą domowników. Wow! Było widać, że są ze sobą związani. Rodzeństwo idealne!
Całe popoludnie  rozmawiałam z Delly. Pozwoliła mi tak na siebie mówić. Nie sądziłam, że aż tak ją polubię. Ross natomiast rozmawiał z najstarszym z rodzeństwa, jednak od czasu do czasu spoglądaliśmy na siebie.
-Jest już późno, będę się zbierać- wstałam z kanapy.
Dochodziła 21... No ładnie. Nigdy tak długo u nikogo nie siedziałam.
-Może zostaniesz na noc?- spytała Delly- Pójdziesz spać do pokoju Ross'a, a on będzie spał w salonie.
Czemu by nie? I tak nie miałam ochoty na spotkanie z siostrą. Cóż, trzeba było mnie nie wkurzać.
-Nie mam nic do przebrania...
-Dam Ci swoją koszulkę- zaproponował chłopak.
-Okej- odrzekłam z uśmiechem.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i pogadaliśmy. Następnie udałam się do łazienki. Czekał tam na mnie ręcznik i koszulka. Umyłam się i przebrałam. T-shirt sięgał mi do połowy ud. Był zdecydowanie za duży, ale przynajmniej nie odsłaniał zbyt wiele...
Dziewczyna pokazała mi pokój, w którym miałam spać. Była to sypialnia Ross'a. Pomieszczenie było skromnie umeblowane. Dominowała tutaj żółć i biel.
Blondyn wszedł za mną.
-Jak tam moja koszulka?- zapytał zmysłowo.
-Bardzo dobrze- podeszłam bliżej i przytuliłam go.
-Śpij dobrze- odpowiedział znikając za drzwiami.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i przykryłam kołdrą. Próbowałam zasnąć, lecz nie mogłam. Wzięłam telefon do ręki. Żadnych nowych wiadomości.
Po godzinie leżenia w ciemności, postanowiłam, że zejdę na dół. Było już ciemno i cicho, więc wszyscy już spali.
-Ross- szturchnęłam go.
Obudził się.
-Co jest?
-Mogę spać z Tobą? Nie mogę zasnąć...
-Chodź tu do mnie- powiedział zaspany.
Weszłam pod pościel i położyłam się obok niego. Wtuliłam się w jego nagi tors, a on objął mnie ramieniem.
-Dziękuję- szepnęłam.

Hejka kochani! Przybywam z next'em! Wszystko się rozkręca. Podoba się? Mnie najbardziej końcówka... Jak oceniacie zachowanie Vanessy? :) 
12 komentarzy=next (Ucieszyłabym się, gdyby było więcej :D) 
Komentujesz= motywujesz :) 
+Dodajemy się do obserwatorów bloga :3 

10 komentarzy:

  1. Jejku słodko <3
    Bardzo słodko ^^
    Ross- awwww
    Laura słodka XD
    Wszystko genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    Czekam na next i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodzizna ahahahahahhahaha
    Takie to wszystko słodkie :D Ciekawe, jak będzie na przesłuchaniach.
    Czekam na next.
    xoxo
    ~G~

    OdpowiedzUsuń
  4. Supi rozdział ;3
    Czekam na kolejny i ty o tym wiesz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super :D
    Jestem ciekawa co będzie dalej :*
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Koffam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Supper... ja chce już next... <333 Proszę dodaj szybko!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :D
    Nie mogę doczekać się następnego !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie ;) czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie nominacja! http://liveforlove-raura.blogspot.com/ :D LBA

    OdpowiedzUsuń