15 komentarzy=next
Przede mną kolejna ciężka rozmowa. Tym razem z siostrą. Musiałam się postarać, by zgodziła się na spędzenie tegorocznych Świąt u Lynch'ów. Zależało mi na tym. Pragnęłam tego z całego serca.
Ruszyłam poddenerwowana w stronę kuchni, gdzie Vanessa jadła obiad. Zaciągnęłam rękawy i usiadłam na krześle obok brunetki. Przypatrywałam się siostrze, która spożywała posiłek. Nie okazywała żadnego zainteresowania moją osobą. Dlaczego?
-Ross zaprosił nas na Wigilię.
Jak zwykle milczała. Czy tylko to potrafi robić? Ignorować? Jej zachowanie jest po prostu dziecinne. Van odwróciła głowę, a nasze spojrzenia spotkały się. Ciężko było mi znosić jej chłodny wzrok, więc wstałam od stołu i zamierzałam wrócić do swojego pokoju.
-Idź do nich sama, proszę bardzo. Nie potrzebuję Cię-odezwała się oschle.
Zawróciłam i obejrzałam się za siebie. Dziewczyna uśmiechała się pod nosem. Zadawanie mi bólu sprawiało jej radość? Mówienie, że mnie nie potrzebuje ją bawiło? Kim ona się stała, do jasnej cholery?!
Byłam na nią wściekła. W jednej chwili potrafiła zniszczyć wszystko. Zacisnęłam pięści i zamknęłam oczy. Chciałam ugryźć się w język i po prostu ją zignorować, jednak mój charakter na to nie pozwolił.
-Widzisz, co ty wyprawiasz? Zachowujesz się podle! Ranisz wszystkich wokół, jesteś obojętna na wszystko, masz mnie gdzieś i zupełnie cię nie obchodzę! Kurde, Van.... Jesteśmy siostrami, mamy tylko siebie. Co ci strzeliło do głowy? Dlaczego tak nagle się ode mnie odsunęłaś? A może to po prostu zazdrość, co? Może jesteś zazdrosna o Ross'a? Weź się w garść dziewczyno!-Nie umiałam tak po prostu jej odpowiedzieć. Wiedziałam, że moje słowa mogły ją zranić, jednak w tamtej chwili miałam to w głębokim poważaniu. Ona krzywdziła mnie ciągle, a ja byłam głupia i starałam się to bagatelizować. Lauro, jesteś stanowczo za miła!
-Nie chodzi o Ross'a, naprawdę. Ja kogoś mam, Lau. Dzisiaj przychodzi na kolację.
To jest jakiś żart? Ona kogoś ma? Dlaczego nic mi nie powiedziała?
Zmierzyłam ją wzrokiem, po czym prychnęłam. Byłam cała roztrzęsiona. Rzuciłam się biegem w stronę wyjścia. Po drodze zabrałam kurtkę i wybiegłam przez drzwi. Okryłam się ubraniem i przysiadłam na schodach. Było koszmarnie zimno. Głupia zima.
Miałam malutką nadzieję, że Vanessa jednak wyjdzie za mną i zechce porozmawiać, jednak bardzo się myliłam. W sumie czego ja się spodziewałam? Coś się między nami popsuło. Nie miałam pojęcia, kogo za to obwiniać. Ja nie zrobiłam jej nic złego, więc naprawdę nie rozumiem, co się mogło stać.
W mojej głowie ciągle rozbrzmiewały jej słowa.
"Nie potrzebuję Cię"
Dlaczego?
"Nie potrzebuję Cię"
To nie do zniesienia! Czy to możliwe, by te trzy wyrazy sprawiły mi aż taki ból? Może odczuwam żal tylko dlatego, że wypowiedziała to najbliższa mi dotąd osoba? Przymknęłam powieki i poczułam spływającą po moim policzku łzę.
"Nie potrzebuję Cię"
Dość.
Nagle wyczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Chłopak usiadł obok mnie, po czym mnie przytulił.
Podniosłam głowę, a on odgarnął moje włosy do tyłu. Miałam ochotę wypłakać się mu w rękaw, jednak nie chciałam wyjść na osobę, która wiecznie się nad sobą użala. Musiałam być silna. Czemu tyle przykrych rzeczy spotkało mnie na raz?
Ponownie usłyszałam czyjeś kroki.
-Co jest?
To nie był głos Ross'a. Na pewno.
Spojrzałam na nachylonego nade mną mężczyznę. Zacisnęłam zęby. Co on tu robi?
Błyskawicznie podniosłam się ze schodów i wbiegłam do domu.
-Co tu się dzieje?!-krzyknęłam.
Siostra wydawała się być bardzo spokojna. Do pomieszczenia weszła również dwójka chłopaków.
Vanessa na widok Thomasa uśmiechnęła się, po czym złożyła delikatny pocałunek na jego wargach. Ross chciał mnie przytulić, jednak ja wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam do swojego pokoju.
W jednym momencie zrozumiałam wszystko. Van spotyka się z tym pajacem... Robi mi się niedobrze na samą myśl. Przecież ten kretyn ciągle flirtuje z innymi dziewczynami... Miałam ochotę wszystko powiedzieć siostrze, jednak zbyt bardzo ją kocham i nie chcę sprawiać jej przykrości. Wiem, że byłoby jej ciężko, gdyby się o tym dowiedziała... A może jednak powinnam? Nie... Nie będę mieszać się w ich związek. To już nie moja sprawa.
Wyjęłam z szafy torbę, a następnie wrzuciłam do niej napotrzebniejsze rzeczy. Dzisiaj tutaj nie zostanę. Nie będę patrzeć, jak oni będą się obściskiwać. Aż boję się pomyśleć, co będą robić, gdy mnie nie będzie.
Drzwi cicho zaskrzypiały, a w nich pojawił się Ross. Kazałam mu wejść do środka.
-Mogę zostać dzisiaj u Ciebie? Nie chcę na nich patrzeć, nie zniosę tego dłużej-poprosiłam.
Blondyn podszedł do mnie, po czym mocno mnie przytulił.
-Pakuj się i wychodzimy. Pogadamy w domu.
Zrobiłam, jak kazał. Zamknęłam walizkę, wyjęłam ładowarkę z kontaktu i pociągnęłam chłopaka za rękę. Zbiegliśmy na dół. Stanęłam w progu kuchni, gdzie para szykowała posiłek. Van odwróciła się i spojrzała na moją spakowaną torbę, a potem na mnie. Nie wiedziałam, jak się zachować. Stałyśmy tak chwilę w milczeniu.
-Dobrej zabawy-wydusiłam wreszcie. Następnie skierowałam się w stronę drzwi i szybko przez nie wyszłam.
Ross otworzył mi drzwiczki od auta i oboje wsiedliśmy do pojazdu. Puścił muzykę i złapał mnie za rękę. Była taka ciepła...
Nie odezwaliśmy się ani słowem. Nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Na szczęście chłopak to rozumiał, ale widziałam, że był zmartwiony moim stanem.
Przez całą drogę gapiłam się przez okno. Myślałam nad tym wszystkim, co zdarzyło się dzisiaj. Doszłam do pewnego wniosku. Ludzie nie zmianiają się samoistnie. To ktoś ich zmienia. W tym przypadku to Thomas ją zmienił... Pieprzony dupek! Wtargnął do naszego życia i całkowicie je przemenił. Oczywiście na gorsze.
Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do domu. Nikogo tam nie było, oczywiście prócz nas.
-Gdzie się wszyscy podziali?-spytałam blondyna.
Podszedł od tyłu i objął mnie w talii.
-Riker, Rocky i Ryland poszli do kina, a Rydel jest u Ratliffa-szepnął mi na ucho.
Odwróciłam się i delikatnie go pocałowałam. Uśmiechnął się i potarł swoim nosem o mój. Kciukiem łagodnie przejeżdżał po moim policzku. Wskoczyłam na niego i oplotłam swoje nogi wokół jego pasa. Moje ręce powędrowały na jego kark i szybkim ruchem przyciągnęłam go do siebie. Wpiłam się w jego usta, a on chętnie odwzajemniał pocałunek.
-Nie przeszkadzam?
Szybko zeskoczyłam z blondyna. Spojrzałam na Rydel, która wybuchnęła śmiechem, widząc moje rumieńce na policzkach.
-Nie będę Wam przeszkadzać.-Blondynka uśmiechnęła się, po czym chciała nas wyminąć, jednak złapałam ją za rękę.
-Chciałam tylko powiedzieć, że spędzę te Święta razem z Wami.
Dziewczyna zaczęła piszczeć, po czym mocno mnie przytuliła. Jak tu jej nie kochać?
Nie wiem jak to robią, ale w ich towarzystwie zawsze poprawia mi się humor.
Ross zaczął się śmiać, a ja szturchnęłam go lekko.
Uwielbiam chwilę, w których każdy jest uśmiechnięty. Tak powinno być zawsze.
-Proponuję iść umyć się już teraz, bo niedługo wrócą Riker, Rocky i Ryland, a gdy oni zajmą łazienkę, to nie zamierzają z niej wyjść-powiedziała Delly.
Zaniosłam torbę do pokoju. Poprosiłam Ross'a, by wykąpał się pierwszy, bo chciałam jeszcze coś załatwić. Zgodził się, na całe szczęście.
Wyjęłam z kieszeni telefon. Odblokowałam go i spojrzałam na tapetę. Zdjęcie przedstawiało mnie i Vanessę. Byłyśmy wtedy takie uśmiechnięte i szczęśliwe... To przykre, że nasze relacje tak gwałtownie się popsuły. Siostra zawsze była dla mnie wzorem i autorytetem, zawsze ją podziwiałam. Byłam z niej dumna. Chciałam, by wyrosła na silną i niezależną kobietę, ale nie na oschłą i obojętną.
Wybrałam numer do Max'a. Byłam spanikowana i naprawdę wystraszona. Nie rozmawiałam z nim od paru tygodni. Nie wiedziałam, jak zareaguje.
Poczta głosowa. Czemu wszyscy powyłączali telefony?
Musiałam dowiedzieć się, co jest z Britney, a on był jedyną osobą, która mogłaby mi w tym pomóc. Dobijałam się do niego jeszcze pare razy, jednak na próżno.
Po paru minutach blondyn wrócił do pokoju. Wyciągnęłam piżamę i szczoteczkę.
Chłopak zbliżył się do mnie, trzymając czarny materiał w ręcę i musnął wargami moją szyję.
-Myślałem, że założysz moją koszulkę...
Przerwóciłam oczami i wyrwałam mu z dłoni t-shirt.
Gdy byłam już w łazience, usłyszałam dzownek mojego teleofnu. Krzyknęłam do Ross'a, aby odebrał, ponieważ nie chciało mi się wychodzić. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w kucyka, bo tak było mi wygodniej.
-Kto dzwonił?-spytałam, wchodząc do pokoju.
-Jakiś Max... Mówił, że nie może teraz rozmawiać i masz zadzwonić kiedy indziej.
Musiał dzownić akurat wtedy, gdy ja nie mogłam gadać?
Nagle telefon zawibrował, a ja podbiegłam do niego czym prędzej.
"Masz nową wiadomość od: Britney"
Hejka ♥
Humor mi dzisiaj dopisuję, bo moja idolka ma urodzinki aaaa ♥
Mam ferie i postanowiłam, że biorę się ostro do pracy, ale coś niezbyt mi wychodzi XD
Wreszcie coś z Maxem! Powiem szczerze, że już nie mogę się doczekać, kiedy wszystko zacznie się powoli wyjaśniać.
Kto jest zaskoczony Vanessą i Thomasem?
Jakby ktoś jeszcze nie widział zwiastunu, to zapraszam do notki.
15 komentarzy=next
Na koniec takie przeurocze zdjęcie!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
O mój boże :3 czuję się jakbym tą historię czytał po raz 7464728464829 a i tak nie mogę przestać bo jest jedną z lepszych :D czekam niecierpliwie na rozwój wypadków :p masz talent Ferka <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział nie mogę się doczekać nexta :D
OdpowiedzUsuńFajnie ;)
OdpowiedzUsuńNo moje zdanie już znasz, Ferka. I doskonale wiesz co ja myślę o Dupomasie, więc... lepiej nie będę się wypowiadać publicznie xD I nie mam weny na długie komy, więc napiszę po prostu I LOVE IT.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie trafię pierwsza, no! Ten życiowy ból! Cholerny dentysta. Gdyby nie to, byłabym pierwsza! Tak gimbusiarsko, a co. Czasem trzeba.
OdpowiedzUsuńAle nie o tym.
Van jest okropna. Okropna. Lubiłam ją, ale nie widzi swoich błędów. Jest zaślepiona tym Thomasem i rani naszą Lau. Niczemu przecież winną. Więc czemu Van traktuje ją jak jakąś szmate, której nie szanuje. E, Van, skarbie, obudź się do cholery i ogarnij dupe! Jak mnie takie coś denerwuje. Chłopak to przecież nie cały świat, do cholery! Przez niego się Van zmienia i tego nie widzi. Nie widzi Laury, swojej siostrzyczki. Czemu na tego typu głupote nie ma jakiś tabletek? Albo chociaż jakieś dobrej patelni? Uratowałabym wtedy swoje dwie koleżanki! Mówię Ci! Dobrze, może nie tak zaś uratowała, ale przygadała. Ale chyba na Van to nie działa. Hm, zadziała, jak straci.
Co do Britney, z jednej strony cieszę się, że wróciła i poznam jej postać lepiej, a z drugiej się boję, co może wyrządzić naszej Lau.
Rany... Dobrze, że Marano ma Rossa, bo by chyba zgupiała!
Ała, ząb się odezwał, cholerni dentyści i leczenie kanałowe. Ał.
Świetny ten rozdział tak w ogóle! (Nie powiem, ze jak zawsze, bo się przyzwyczaisz i co? )
Pozdrawiam!
Jejku...Uwielbiam Twoje komentarze. Zawsze mam ogromnego banana na twarzy, gdy je czytam, uwierz mi.
UsuńCzyżby chodziło ci o RiRi? :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej WYMIATA! ^^ Denerwuje mnie ten Thomas, nawet nie wiesz jak bardzo -.-' No ale cóż - bywa xd Trzymaj tak dalej.
Do następnego ;3
Taaak! Navy or die ♥
UsuńVanessa mnie denerwuje i to bardzo. Niech Laura się nia nie przejmuje, bo niepotrzebnie sie zamartwia.
OdpowiedzUsuńRozdzial super, jak kazdy. Czekam na na nexta
Na razie przeczytałam tylko ten rozdział, potem przeczytam wszystkie :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że to opowiadanie jest mega i z chęcią będę czytała dalej:)
Zwiastun też ci fajnie wyszedł <3
No więc teraz ludzie dobijać do 15 komów xd
Weny życzę x
Wysłałaś w komentarzu na moim blogu link do twojego, więc czułam się zobowiązana do zajrzenia tutaj i z pewnością nie żałuję. Jest świetny i nie mogę doczekać się nowego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział nie mogę się doczkeąć nexta :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :****
jak będzie 15 komentarzy dziś to dodasz rozdział jeszcze dziś np.pod wieczór????
YAY nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :****
pozdrawiam monika.k.
cudny rozdział :) kocham,uwielbiam poprostu cudo :D
OdpowiedzUsuńczekam na nexta //olcia
świetny rozdział serio :)
OdpowiedzUsuńlubię czytać twojego bloga świetny jest :)
czekam na nexta :***//ania
Super rozdział ;** <3
OdpowiedzUsuń