Nie mogę uwierzyć, że w nocy nawet nie zmrużyłam oka. Bałam się i to potwornie, a to wszystko przez tych debili. Oni mieli ubaw, a ja o mało co nie dostałam zawału. Ja im tego nie daruję.
Po śniadaniu poczułam, że muszę się przewietrzyć. O dziwo
nie czułam zmęczenia, a miałam za sobą nieprzespaną noc. Ubrałam kurtkę, buty i
rękawiczki, po czym wyszłam z domu. Mimo że panowała teraz zima, na dworze było
przyjemnie. Schowałam ręce do kieszeni, zamknęłam oczy i ruszyłam wolniutko
przed siebie.
Myślałam o Britney.
O tym co robi, gdzie się właśnie znajduje i z kim jest. Te
pytania męczyły mnie od paru dni. Nikt prócz Britney nie znał na nie
odpowiedzi.
Ona jest moją zagadką. Zagadką, którą ciężko rozszyfrować.
Zagadką, do której ciężko dotrzeć.
Jak mam ją odkryć?
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, po czym szybko się
odwróciłam.
-Wystraszyłem Cię?-zapytał roześmiany Ross.
Szturchnęłam go lekko.
-Nie dziw mi się. Nie pamiętasz, co wymyślili Twoi bracia z
Ellem? Nieźle mnie wystraszyli!
-Oj, przestań. Oni już tak mają. To ich hobby.
Zaśmiałam się. Cóż za dojrzali i odpowiedzialni bracia!
-Nie mówiłaś, że idziesz na spacer-powiedział.
-Chciałam być sama.
-Mam iść?
Złapałam go za rękę i spojrzałam głęboko w oczy.
-Nie. Tak jest dobrze.-Uśmiechnęłam się lekko.
Ruszyliśmy przed siebie wolnym krokiem. Nie myślałam nawet o
tym, gdzie się kierujemy. Szliśmy. Tak po prostu. We dwoje.
Z daleka dostrzegłam jakąś znaną mi postać. Thomas. Ale
zaraz... Nie jest sam. Towarzyszy mu piękna, szczupła brunetka.
Wepchnęłam Ross'a za drzewo, bym mogła obserwować ich z
ukrycia.
Para przystanęła na chwilę. Chłopak tłumaczył jej coś, a po
chwili nachylił się nad dziewczyną i delikatnie ją pocałował.
-A to parszywa gnida!-wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Wszystko we mnie pulsowało. Miałam ochotę mu przywalić.
Porządnie przywalić! Wyszłam zza drzewa i już miałam kierować się w stronę tego
palanta, jednak blondyn złapał mnie za rękę.
-Puszczaj!
Naprawdę nie wiem, skąd we mnie tyle agresji.
-Nie możesz, Lauro-odpowiedział spokojnym tonem.
Jak on mógł wytrzymywać? Zawsze był taki opanowany. A ja?
Wiecznie zdenerwowana.
Westchnęłam zrezygnowana i wtuliłam się w chłopaka.
-Wracajmy już, co?-poprosiłam błagalny tonem. Ross objął
mnie ramieniem, po czym poprowadził z powrotem w stronę domu.
Obejrzałam się za siebie, mimo złości, która nie opuszczała
mnie na krok.
Dlaczego on taki jest? Wykorzystuje biedne kobiety, traktuje
je jak zabawki. Umawia się z innymi, będąc w "związku" z moją
siostrą. Co ja mam robić? Powiedzieć jej? Jeśli on jest dla niej ważny, to ta
informacja złamałaby jej serce. Ale czy ona mi uwierzy? Czy mi ufa? Ostatnio
nie jest między nami dobrze, a to może wszystko zepsuć. Po prostu powie, że
robię to specjalnie. Na złość. Powie, że jestem zazdrosna.
A może jednak trochę jestem?
*Oczami Vanessy*
W każdą sobotę wybieram się na zakupy. Tak zrobiłam i
dzisiaj. Najpierw wzięłam prysznic i doprowadziłam się do porządku, następnie
posprzątałam, a potem wyszłam do sklepu. Zrobiłabym listę, gdybym jednak czegoś
zapomniała. Zawsze weekendy spędzałam w towarzystwie siostry, jednak teraz musiałam poradziś sobie sama. Dziwne, ale brakuje mi jej. Bardzo mi jej brakuje. Czuję się, jakby umarła jakaś cząstka mnie. Jakbym sama siebie skrzywdziła. Dlaczego rozumiem swój błąd dopiero teraz?
Włożyłam do koszyka wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w stronę kasy. Postałam w dłuuugiej kolejce, jednak po paru minutach udało mi się wydostać ze sklepu. Jedną ręką trzymałam torbę z zakupionymi towarami, a drugą szukałam kluczy w kieszeni. Wyłowiłam je, jednak po chwili upadły na puszysty śnieg. Schyliłam się, by je podnieść, lecz po chwili zorientowałam się, że nie mam na sobie czapki. Wyprostowałam się, a przede mną stała dwójka mężczyzn. Blondyn i brunet. Staliśmy tak chwilę w milczeniu, a ja zerkałam raz na jednego, a raz na drugiego chłopaka. Następnie skierowałam wzrok w stronę zabranego mi ubrania, trzymanego przez blondwłosego.
-Oddaj-powiedziałam stanowczym głosem. Myślałam, że to poskutkuje.
Wyciągnęłam rękę, by zabrać czapkę. On natomiast cofnął swoją dłoń, chowając zarazem moje nakrycie głowy. Spojrzałam na niego błagalnym tonem. Byłam zmęczona, chciałam wrócić do domu, a nie użerać się z takimi palantami.
Włożyłam do koszyka wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w stronę kasy. Postałam w dłuuugiej kolejce, jednak po paru minutach udało mi się wydostać ze sklepu. Jedną ręką trzymałam torbę z zakupionymi towarami, a drugą szukałam kluczy w kieszeni. Wyłowiłam je, jednak po chwili upadły na puszysty śnieg. Schyliłam się, by je podnieść, lecz po chwili zorientowałam się, że nie mam na sobie czapki. Wyprostowałam się, a przede mną stała dwójka mężczyzn. Blondyn i brunet. Staliśmy tak chwilę w milczeniu, a ja zerkałam raz na jednego, a raz na drugiego chłopaka. Następnie skierowałam wzrok w stronę zabranego mi ubrania, trzymanego przez blondwłosego.
-Oddaj-powiedziałam stanowczym głosem. Myślałam, że to poskutkuje.
Wyciągnęłam rękę, by zabrać czapkę. On natomiast cofnął swoją dłoń, chowając zarazem moje nakrycie głowy. Spojrzałam na niego błagalnym tonem. Byłam zmęczona, chciałam wrócić do domu, a nie użerać się z takimi palantami.
Ruszyłam do przodu, by sięgnąć moją "zgubę". Nie chciałam się z
nimi męczyć, nie miałam na to czasu.
Dorośli mężczyźni, a zachowują się jak dzieci... Do czego to
podobne?
Już miałam wyrwać mu czapkę, kiedy jeden z nich
kopnął moją torbę z zakupami. W jednej chwili wszystkie zakupione rzeczy
wylądowały na śliskim chodniku. Rozwarłam szeroko usta, po czym popatrzyłam na
chłopaków groźnie.
Liczyłam, że teraz to pozbierają, jednak jeden szturchnął
drugiego i odbiegli, zostawiając mnie samą z tym wszystkim.
-Idioci!-wrzasnęłam za nimi na całe gardło.
Następnie ukucnęłam i włożyłam zakupione artykuły z powrotem
do reklamówki. Na szczęście nie miałam do domu daleko, więc szybko byłam na
miejscu.
Na podjeździe zobaczyłam Rossa opartego o swój samochód. Nie
mogłam odczytać nic z jego twarzy. Postanowiłam go zignorować. Przeszłam obok
niego i podeszłam do drzwi. Włożyłam klucze w zamek, ale mieszkanie było otwarte. Weszłam
powoli do holu. Rozebrałam się i przeszłam w dalszą część domu. Ktoś tam na
mnie czekał. Laura.
Położyłam zakupy na podłodze i stanęłam przed siostrą.
Wpatrywałyśmy się tak w siebie dłuższą chwilę.
Przyszła tutaj by robić mi awantury o Thomasa? To on jest
moją miłością, dlaczego ona nie potrafi tego zaakceptować?
Wczorajsza noc spędzona z nim była cudowna. Przy nim czuję
się bezpiecznie i mam świadomość, że jestem komuś potrzebna.
Odkąd Lau poznała Rossa, przestała myśleć o mnie. Czułam się
podle z myślą, że rodzona siostra już mnie nie potrzebuje. Dlatego powiedziałam
jej to samo, jednak moje słowa niekoniecznie były prawdą.
-Przyszłam po swoje rzeczy. Na razie zatrzymam się u Ross'a.
Czy ona chce zostawić mnie samą? Nie mogę na to pozwolić. Tutaj jest jej miejsce. Ze mną.
-Nigdzie nie idziesz-odpowiedziałam zdecydowanie.
Nie chciałam jej stracić. Rozumiem, że przez moje słowa ma teraz do mnie taki stosunek, ale ja żałuję. I muszę jej to udowodnić. Ale jak? Nie umiem rozmawiać w ten sposób z żadną osobą, za bardzo się boję.
-Jeszcze niedawno powiedziałaś, że mnie nie potrzebujesz-powiedziała cicho, kierując się w stronę wyjścia.
Złapałam ją za rękę i próbowałam zatrzymać.
-Kłamałam-szepnęłam ze łzami w oczach.
Ona nie może zostawić mnie samą. Nie chcę tego. Jestem pieprzoną egoistką i pokazuję to na każdym kroku. Czas z tym skończyć.
-Przykro mi...-rzuciła tylko brunetka i wyrwała się z uścisku mojej dłoni.
Chciałam ją teraz przytulić. Chciałam poczuć, że ona mnie potrzebuję. Potrzebujemy siebie nawzajem. Ale ja znowu kogoś straciłam, tym razem z mojej winy. Muszę wszystko naprawić, muszę dać jej wsparcie.
Brakuje mi jej.
Hejka!!
Przepraszam, że dodaję rozdział dopiero teraz. Myślałam, że dam radę jeszcze w ferię, no ale plany się zmieniły. Ale nie żałuję, bo w końcu zobaczyłam moją przyjaciółkę. Czekałam ponad pół roku :')
No, przejdźmy do rzeczy!
Szykuję coś nowego hihi :D Myślę, że fajnego.
Rozdział mi się nie podoba. Jest taki bezsensowny... Ale w końcu jest oczami Van :))
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim postem, jesteście niesamowici! ♥
15 komentarzy=next
Mrr.... No, no. Szalejesz!
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam
Daj szybko
~Wika
Superr :3
OdpowiedzUsuńSUPER ! xd
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te rozmyślania i zimowe dni z Raurą:) pisz tak dalej!!! Czekam:*:*;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Super czekam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział nie mogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz :D
Hmm... bardzo ciekawy XD czekam na nexta ;-) życzę weny 😊
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńBezsensowny? No weź, o życiu jest! :D A to bardzo poważne tematy, moja panno. I nigdy nie waż się z nich żartować. XD
OdpowiedzUsuńZignoruj tę wcześniejszą wypowiedź, to ona jest bezsensowna, a nie twój rozdział. :)
Mnie się naprawdę podoba, że Van żałuje. Tylko na to czekałam, aby siostry się w końcu pogodziły. Chyba będę musiała nadal trochę poczekać. XD Ale dam radę, co to dla mnie.
Interesujący rozdział - tylko tyle jeszcze powiem, żeby już nie przynudzać. :D
Do następnego ;3
Nominowałam Cię do LBA :D
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów znajdziesz u mnie:
http://i-hate-this-how-much-i-love-you-raura.blogspot.com/2015/03/lba.html?m=0